Artykuły

„Głód”

O tym Głodzie telewizyjnym było już głośno na festiwalu w Olsztynie. Debiut reżyserski w teatrze tv Janusza Kijowskiego uznano za wybitny.

Ta opinia plus renoma książki Hamsuna plus nadzieje związane z rolą Wojciecha Pszoniaka „przygotowały” bardzo wyraźnie szczególny odbiór spektaklu. Oczekiwaliśmy mianowicie absolutnej rewelacji, tak w zakresie interpretacji myślowej powieści, jak i jej czysto teatralnego (telewizyjno-teatralnego przekazu artystycznego. Może dlatego ów Głód zostawia niedosyt — i jest to wrażenie pierwsze. Namysł i analiza przynoszą sądy już odmienne, korzystne dla spektaklu, który jest na pewno i niebanalny i niełatwy i bardzo ekspresyjny.

Adaptator uczynił z Głodu serię przygód zewnętrznych i wewnętrznych bohatera, przygód, które pojawiają się jak przywołane różdżką czarodziejską, wywołane z niebytu, nierealne w swej chwilowości i zadziwiającej statystyce tejże (chwilowości). Wszystkie po kolei — jak komiksowe obrazki — rysują pogarszającą się sytuację życiową i, zmieniającą się z godziny na godzinę, psychointelektualną bohatera. Wszystkie postacie są „przypisami do cech osobowych” bardziej niż nosicielami tych cech sensu stricto, wszystkie są i nie są — jak w malignie głodowej, jak w marzeniu, jak we śnie. Głodujący mężczyzna walczy o godność, ale jest to od pierwszych już kadrów (czemu?) walka histeryka, neurastenika, człowieka obciążonego — dziś powiedzielibyśmy — dobrodziejstwem dezintegracji pozytywnej.

Wojciech Pszoniak walczy ze światem o szacunek dla siebie i swoich poglądów (raczej podlegających skompromitowaniu ideałów) w sposób z góry skazujący go na przegraną. Jest to koncepcja na Głód owszem, ale przenosi całą sprawę w rejony pewnej nieuchronności społecznej, w sferę krzywd niezawinionych, dewiacji osobniczych, nadwrażliwości i przesubtelnień.

Taka alternatywa zaciemnia nieco sprawę głodu — głodu, jako stanu do przezwyciężenia; dna, którego nie wolno dotknąć, bariery, która blokuje, ale której godność każę nie zauważać … — dopóki da się jeszcze nie zauważać.

– Wojciech Pszoniak zagrał swego bohatera po mistrzowsku, ale jest to bohater, da którego — w kontekście Głodu — trzeba się długo przyzwyczajać. Sądzę, że to stwierdzenie jest miarą uznania — najwyższą.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji