Artykuły

Antrakt

Wspomaganie show-biznesu kompromituje politykę kulturalną Warszawy bardziej niż tolerowanie dożywotnich dyrekcji w niektórych teatrach - pisze Roman Pawłowski w felietonie z cyklu Kocham Teatr w Gazecie Wyborczej - Stołecznej.

Pomysły i tematy na nowe felietony z trudem mieszczą się na pulpicie komputera, tymczasem wygląda na to, że nie zdążę już w tym roku wszystkich zrealizować. Nie napiszę o licytacji słynnego żyrandola, ozdoby Teatru Narodowego, który od czterech lat czeka zakurzony w teatralnym magazynie na nabywcę. Osoby odpowiedzialne za jego zamówienie w połowie lat 90. mogą spać spokojnie, na razie nie będę się bezczelnie dopytywał, ile kosztowało to cacko i po co je sprowadzono, skoro żyrandol dzwonił głośniej od niektórych aktorów. Nie skomentuję także salomonowego rozwiązania w sprawie Teatru Powszechnego, który idzie w przyszłym roku do remontu. A powinienem, bo bardzo możliwe, że ekipy budowlane zakończą artystyczną agonię tej zasłużonej sceny i tak jak niegdyś Rozmaitości, Powszechny będzie mógł rozpocząć nowy okres z czystą kartą. Na razie nie powrócę również do kwestii dotowania z publicznej kasy takich przybytków komercyjnej rozrywki, jak Roma, Komedia, Kwadrat czy Syrena. Żałuję, bo wspomaganie show-biznesu kompromituje politykę kulturalną Warszawy bardziej niż tolerowanie dożywotnich dyrekcji w niektórych teatrach. Najbardziej żałuję sprawy dorodnego warszawskiego szczura, na którego natknął się latem w siedzibie Laboratorium Dramatu nowy szef Biura Kultury. Nie będę miał okazji opisać tego historycznego spotkania, choć był to niewątpliwie wymowny symbol skandalicznych warunków, w jakich muszą pracować artyści z niezależnych teatrów.

Nie poruszę w najbliższym czasie wielu innych śmiesznych, strasznych i groteskowych tematów, albowiem udaję się na trzymiesięczny urlop i będę poza zasięgiem warszawskiego życia teatralnego. Jeden z wiedeńskich instytutów naukowych uznał, że lepiej wykorzystam ten czas, badając problem cenzury i autocenzury we współczesnej kulturze i sztuce, do końca roku muszę więc zawiesić swoje felietony. Mam w związku z tym prośbę do czytelników. Piszcie na adres roman.pawlowski@agora.pl własne felietony o tym, co was śmieszy i boli w warszawskich teatrach. Może w ten sposób uda mi się przeżyć trzy miesiące teatralnej abstynencji.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji