Artykuły

Kosztowna rocznica wiedeńskiej Victorii

Kosztem prawie trzech milionów złotych Kraków zakończył w weekend świętowanie 325. rocznicy odsieczy wiedeńskiej króla Jana III Sobieskiego. - A w międzyczasie rozpoczęła się akcja wyrzucania bibliotek z lokali spółdzielni. Miasto za parę lat nie będzie miało bibliotek, a w zamian parodniową imprezę - źle, moim zdaniem, zrobioną, za bardzo duże pieniądze. Ktoś tu bardzo chce promować swe nazwisko - komentuje Małgorzata Jantos, radna Platformy Obywatelskiej, krytykując swego partyjnego kolegę Pawła Bystrowskiego, głównego orędownika obchodów - pisze Rafał Romanowski w Gazecie Wyborczej - Kraków.

Jest sobotni wieczór na krakowskich Błoniach. W ciemnościach widać dwa wielkie balony (Discovery i TVN), oświetloną reflektorami makietę zamku i prawie trzytysięczny tłum widzów. To plenerowe widowisko w reżyserii Jacka Spychały, w którym uczestniczy kilkaset osób z bractw rycerskich oraz 70 koni. Na zainscenizowanym polu bitwy spotykają się jak w 1683 roku armia turecka pod wodzą Kara Mustafy i zjednoczone siły austriacko-polsko-niemieckie dowodzone przez króla Sobieskiego.

W powietrzu zapach strzelniczego prochu i przysmaków z grilla, w głośnikach słuchać recytowane kwestie. W rolach głównych wąsaci szlachcice pod wodzą Sobieskiego (ci dobrzy), ubrani w niebieskie mundury i białe spodnie Austriacy (ci mniej odważni) oraz odziani w osmańskie stroje z epoki wojownicy tureccy (ci źli). Sporo okrzyków z rycersko-żołnierskich gardeł, sporo wybuchów (armaty, muszkiety), sporo gonitw na koniach. Na ukrytych za makietą zamku (murami Wiednia) rusztowaniach zawodzi lud wiedeński pełen strachu, co stanie się, jeśli Turcy wedrą się, będą palić i mordować. Po kilku udawanych potyczkach i opowiadanej przez lektorkę akcji w niebo idą dymy i układające się w husarskie skrzydła lasery, a 250 wykonawców z biała bronią, tarczami i lejcami od koni w rękach kłania się publiczności.

Tak w skrócie wyglądała krakowska inscenizacja odsieczy wiedeńskiej sprzed trzech wieków. I choć zaciekawienia wśród zgromadzonej publiczności nie brakowało, pojawiły się też głosy, że całą imprezę zorganizowano w dość akademickiej konwencji. - Fajnie, fajnie, ale czemu nic nie widać? Takie pokazy na płaskim terenie są bez sensu, bo widać tylko czubki chorągwi - żaliła się młoda licealistka, która na Błonia przyszła z rodzicami i 10-letnim bratem. - Bardzo nam się podobało. Szkoda tylko, że turyści nie przyszli - zauważyła z wyraźnym żalem mama trójki dzieci, które na zmianę oglądały "bitwę pod Wiedniem" na barkach dość zmęczonego tatusia.

Co Wiedeń ma wspólnego z Krakowem? - No jak to? Przecież powiedzieli, że z okazji victorii wyprawiono wtedy w Krakowie superpokaz ogni sztucznych. No i stąd wyruszył Sobieski - przekonywała starsza pani w charakterystycznej czapeczce z papieru w kształcie husarskich skrzydeł, które rozdawały hostessy. Publiczności podobało się zwłaszcza obsadzenie w głównych rolach znanych aktorów: w roli Sobieskiego - Daniela Olbrychskiego, a w roli Kara Mustafy - Wiktora Zborowskiego.

Widowisko na Błoniach nie było jedynym punktem programu obchodów 325. rocznicy bitwy pod Wiedniem. W niedzielne południe przez Rynek Główny przeszedł okazały pochód rycerzy i wojowników w gustownych strojach z epoki. Przy akompaniamencie orkiestry wojskowej publiczności demonstrowano m.in. popisy sztukmistrzów, pokaz sprawności i zaaranżowaną potyczkę.

Krakowskie obchody wiedeńskiej rocznicy kosztowały budżet miasta prawie trzy miliony złotych. - A w międzyczasie rozpoczęła się akcja wyrzucania bibliotek z lokali spółdzielni. Miasto za parę lat nie będzie miało bibliotek, a w zamian parodniową imprezę - źle, moim zdaniem, zrobioną, za bardzo duże pieniądze. Ktoś tu bardzo chce promować swe nazwisko - komentuje Małgorzata Jantos, radna Platformy Obywatelskiej, krytykując swego partyjnego kolegę Pawła Bystrowskiego, głównego orędownika obchodów.

Również Marcin Koszałka, krakowski operator filmowy i reżyser dokumentów, nie zostawia na pomyśle suchej nitki: - Trzy miliony to średni budżet wartościowego filmu kręconego w Polsce. Mam wrażenie, że krakowską kulturą rządzą stare pryki, które zamiast dać pieniądze na młodych obiecujących artystów, którzy wypromują miasto, wolą zasponsorować słabą amatorszczyznę w papierowych zbrojach.

Pomysł podoba się za to Leszkowi Mazanowi, znawcy Krakowa i autorowi wielu o nim książek. - Mam tylko nadzieję, że pokażą to ostro w TVN-ie i Discovery. Choć szkoda, że przy tej okazji zapomniano fetować rocznicę przywiezienia do Polski przez Sobieskiego ziemniaków - śmieje się.

Choć np. władze Wiednia nie organizowały w tym roku żadnych obchodów, Bystrowski postuluje, aby w Krakowie obchody wiedeńskiej glorii organizowane były cyklicznie. Jak podobało mu się widowisko i pochód? Nie wiadomo, wczoraj z pomysłodawcą imprezy nie udało nam się skontaktować.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji