Lach: Po raz kolejny szukamy ludzi
- Jestem za tym, by do instytucji takich, jak płocki teatr, wprowadzać menedżerów kultury, ludzi młodych, góra 40-50-letnich, którzy profesjonalnie zajęliby się ich funkcjonowaniem. Ich działania powinien wspierać dyrektor artystyczny, odpowiedzialny za koncepcję, repertuar. Wtedy będziemy mieli gwarancję, że teatr idzie w dobrym kierunku. Jeśli dyrektorem zarządzającym jest jednocześnie artystyczny - taki system nigdy się nie sprawdzi - mówi Jerzy Lach, dyrektor departamentu kultury, promocji i turystyki urzędu marszałkowskiego.
Milena Orłowska: Jak pan ocenia ostatnie pół roku w płockim teatrze?
Jerzy Lach, dyrektor departamentu kultury, promocji i turystyki urzędu marszałkowskiego: W porównaniu z ubiegłym sezonem w mojej ocenie niewiele się zmieniło. Była nawet pewna poprawa. Moje wymagania były jednak trochę większe. Odbyłem wiele rozmów z obydwoma dyrektorami teatru, proponowałem, by w Płocku zorganizować europejski festiwal teatralny, kto wie, może nawet na miarę wrocławskiego "Dialogu". Temat jednak umarł śmiercią naturalną. Okazało się, że ten teatr nie jest w stanie zorganizować takiej imprezy. Jeśli ktoś broni się przed tym rękami i nogami, bo to dodatkowa robota, to faktycznie - nic z tego nie będzie.
A obecny repertuar?
- Płocki teatr jest teatrem samorządowym, zobowiązanym do realizacji spektakli artystycznych, nie może iść całkowicie w stronę komercji, jak robi to np. wiele warszawskich scen. To będzie śmierć dla teatru, tego wielkiego teatru, jaki znamy jeszcze z lat 70-tych.
Ale w płockim teatrze od listopada nie ma żadnej premiery. Ani artystycznej, ani komercyjnej.
- No właśnie... Jestem za tym, by do instytucji tego typu wprowadzać menedżerów kultury, ludzi młodych, góra 40-50-letnich, którzy profesjonalnie zajęliby się ich funkcjonowaniem. Ich działania powinien wspierać dyrektor artystyczny, odpowiedzialny za koncepcję, repertuar. Wtedy będziemy mieli gwarancję, że teatr idzie w dobrym kierunku. Jeśli dyrektorem zarządzającym jest jednocześnie artystyczny - taki system nigdy się nie sprawdzi.
Tymczasem w podlegającym panu pod względem merytorycznym Płocku mieliśmy u steru dwóch artystów. Z wiadomym efektem. Dlaczego?
- Miałem nadzieję, że nastąpi naturalna wymiana. Nowy dyrektor artystyczny miał mieć rok na opracowanie nowej koncepcji, zasad rządzących teatrem. A po sezonie - tak jak jest to przyjęte - dotychczasowy dyrektor naczelny mógłby przejść na zasłużoną emeryturę. Tak się jednak nie stało...
Dlaczego?
- Nie powinienem odpowiadać na to pytanie, sprawy kadrowe to nie kompetencje mojego departamentu. Pan Rudzki miał umowę na siedem miesięcy i nie została mu ona przedłużona. Ogólnie mogę powiedzieć, że prawdopodobnie nie spełnił pokładanych w nim oczekiwań.
Jak teraz będzie wyglądała przyszłość płockiego teatru?
- Teraz, po raz kolejny, szukamy ludzi. W mojej ocenie, tak jak mówiłem, najlepiej w Płocku sprawdziłby się tandem: menedżer kultury i dyrektor artystyczny.