Artykuły

Ni pies, ni wydra, PPA na zakręcie

Może więc zanim będziemy się oburzać, że telewizja nie chce pokazywać PPA, to sami przyjrzymy się temu zjawisku i spytajmy: dlaczego? Ja mam prostą odpowiedź: bo Przegląd Piosenki Aktorskiej stał się NUUUUDNYYYY! I tyle. I dziwi mnie to doszukiwanie się dziury w całym i wydziwianie, że TVP woli pokazywać zmagania artystów na lodzie czy walki piosenkarek w kisielu. Że przedkłada Dodę nad Ewę Demarczyk - pisze Arkadiusz Franas w Polsce Gazecie Wrocławskiej.

Przegląd Piosenki Aktorskiej to była moja gorąca miłość. Pełna namiętności, tragicznych momentów, fascynacji i rozczarowań. Jako student wielokrotnie wystawałem w długich kolejkach przez noce i ranki, by kupić bilety na jak najwięcej koncertów. Potem już z racji obowiązków zawodowych biegałem z przedstawienia na przedstawienie, bo się działo. Ale już coraz mniej i coraz gorzej. I uczucie wygasło.

Miałem już dość oglądanie setnej kopii Edyty Geppert czy kolejnego klona Jacka Wójcickiego. Konkurs stał się do bólu przewidywalny. Wiadomo było, że na scenie wystąpi kilkunastu panów obowiązkowo ubranych na czarno (bo mniej się brudzi czy co?), a ich aktorskie interpretacje piosenek najczęściej przypominały facetów podczas golenia wadliwą maszynką elektryczną z przebiciami prądu.

Panie natomiast wybierały jeden z dwóch typów zachowań: wkurzona sprzątaczka (włos w nieładzie, dużo krzyku i często papieros przyklejony do wargi) albo stonowany słonecznik (bez ruchu, przewraca oczami, a głos niczym wredny sopranik Joanny Senyszyn). I spośród tego grona wybierano czempiona. Nie mówię, że nie trafiały się w tym gronie perełki, ale ta ostatnia to chyba sprzed 6 lat i nazywa się Janusz Radek (i choć cudowny to głos, to i tak niewielu Czytelników pewnie go kojarzy).

Dlatego dziwi mnie owo wielkie larum, że TVP nie chce pokazać konkursu finałowego PPA. Zwłaszcza że głos podnoszą często ci, co to większość przesłuchań spędzają w kuluarach, paląc se papieroski i rozglądając się zalotnie, licząc, że ktoś ich rozpozna lub zechce pochwalić za nową fryzurkę lub tupecik kupiony za granicą. Ale zawsze są gotowi skomentować poziom konkursu, używając określenia w stylu: możliwości interpretacyjne niektórych młodych aktorów są perspektywiczne i dają nadzieję na wielkie spektrum przeżyć scenicznych ( kiedyś coś takiego sobie zanotowałem).

Może więc zanim będziemy się oburzać, że telewizja nie chce pokazywać PPA, to sami przyjrzymy się temu zjawisku i spytajmy: dlaczego? Ja mam prostą odpowiedź: bo Przegląd Piosenki Aktorskiej stał się NUUUUDNYYYY! I tyle. I dziwi mnie to doszukiwanie się dziury w całym i wydziwianie, że TVP woli pokazywać zmagania artystów na lodzie czy walki piosenkarek w kisielu. Że przedkłada Dodę nad Ewę Demarczyk.

A spójrzmy na to, co się dzieje na PPA (już nie na samym konkursie). Kto był gwiazdą przeglądu w 2007 roku? Niejaka Dorota Rabczewska, czyli Doda. I już słyszę tłumaczenia, że jej występ na gali poświęconej Witkacemu to była prowokacja artystyczna. Tak, tak Mniej więcej taka sama jak rozmazywanie odchodów szympansa na białym płótnie. Sztuka ci to, że ho, ho. Dużo smrodu, trochę sensacji i tyle.

A co ma wspólnego z aktorską interpretacją piosenki koncert rockowej grupy Stranglers w hali Orbita w tym samym roku? Też się odbył w ramach PPA. Równie dobrze pasowałby do dawnego Festiwalu Piosenki Żołnierskiej w Kołobrzegu czy rozkwitającego Festiwalu Kolęd i Pastorałek w Będzinie. A tego ostatniego telewizja publiczna też jakoś szeroko nie relacjonuje.

I smutna to refleksja na 30. urodziny przeglądu, ale od kilku lat z PPA jest jak z filmem polskim perfekcyjnie ocenionym przez bohaterów "Rejsu": "A w filmie polskim, proszę pana, to jest tak: nuda... Nic się nie dzieje, proszę pana. Nic. Tak, proszę pana... Dialogi niedobre... Bardzo niedobre dialogi są. W ogóle brak akcji jest. Nic się nie dzieje".

I zastrzegam od razu. Nie postuluję, by imprezę zlikwidować. Broń Boże, żal by to był ogromny. Strata niepowetowana. Zamiast kontemplować rzeczywistość, zastanówmy się, co zrobić, żeby telewizja znowu zechciała pokazywać naszą sztandarową imprezę. Jak pokonać Jolę Rutowicz i jej opowieści o życiu (upsssss) z koniem? Bo obrażać się i gniewać to może trzylatek, a nie dojrzały i doświadczony trzydziestolatek.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji