Artykuły

Czy PPA to wydra?

Pan mi zarzuca, że się niepotrzebnie awanturuję, domagając się telewizyjnej misji?! Mam wybrać podlizywanie się telewizji i jej obecnym wartościom? Zrobić konkurs aktorskiej interpretacji piosenki na lodzie?! Telewizja może z łatwością wypromować osoby do tzw. niczego, nieprezentujące sobą nic - tutaj Jola Rutowicz jest idealnym przykładem - Konrad Imiela, dyrektor Przeglądu Piosenki Aktorskiej, polemizuje z felietonem Arkadiusza Franasa o wrocławskim festiwalu.

Panie Arkadiuszu, w artykule "Ni pies, ni wydra, czyli PPA na zakręcie" apeluje Pan do mnie, żebym myślał, co zrobić, żeby Telewizja Polska pokazała konkurs, żeby ów konkurs uatrakcyjnić, żeby nie był, jak to Pan pisze, "NUUUUDNYYYY". W kwestii współpracy z TVP problem leży jedynie w konkursie, bo Gala będzie w TV jak zwykle. Proszę mi wierzyć, myślę o tym intensywnie. Pamiętam koncerty finałowe z ostatnich 16 edycji festiwalu. Obserwując ich poziom absolutnie nie można powiedzieć: kiedyś było lepiej, dziś jest gorzej. Pamiętam kilkuletnie posuchy konkursowych talentów, przyznawanie Grand Prix na wyrost. Gdy przeczytamy nazwiska zwycięzców konkursu z całej historii festiwalu, spostrzeżemy dużą grupę osób dziś anonimowych. Faktycznie raz na parę lat pojawia się talent na miarę Kingi Preis, Kasi Groniec, Mariusza Kiljana, Justyny Szafran czy Janusza Radka. To się nie zmienia! Kiedy jednak zestawimy sobie np. "Stagger Lee" w wykonaniu Mikołaja Woubisheta z zeszłego roku z interpretacjami, które zwyciężały 20 lat temu, gołym okiem widać, że aktorska interpretacja piosenki ewoluuje w swojej stylistyce i konwencji.

Twierdzi Pan, że przegrywamy z Jolą Rutowicz w walce o obecność w TV. Czy mamy zatem używać jej, za przeproszeniem, środków wyrazu? Może śpiewać z tym wielkim koniem?! Problem w tym, moim zdaniem, leży, że Jolka ma na swoje lodowe piruety prime time misyjnej telewizji publicznej. Aktorzy śpiewający, jeśli już telewizja ich pokaże, mają czas ok. 29.50 w nocy. Pamiętam PREMIERĘ telewizyjną gali "Wiatry z Mózgu" (temu spektaklowi nie zarzuci Pan nudy) w wakacyjny wtorek, o 2.10 w nocy! - a Pan mi dziś mówi, że ciekawe, dlaczego przegrywamy z Jolką Rutowicz...

Kiedyś, w zamierzchłych czasach, mówiąc o panteonie gwiazd polskiego aktorstwa, moja mama potrafiła wymienić takie nazwiska, jak Holoubek, Zapasiewicz, Łomnicki, Polony, dziś - kiedy spyta Pan przeciętnej polskiej mamy o nazwiska najlepszych polskich aktorów, usłyszy Pan o gwiazdach seriali i rozmaitych Tańców (Beata Tyszkiewicz łączy pokolenia!).

Tu jest pogrzebany nasz pies. Pan mi zarzuca, że się niepotrzebnie awanturuję, domagając się telewizyjnej misji?! Mam wybrać podlizywanie się telewizji i jej obecnym wartościom? Zrobić konkurs aktorskiej interpretacji piosenki na lodzie?! Telewizja może z łatwością wypromować osoby do tzw. niczego, nieprezentujące sobą nic - tutaj Jola Rutowicz jest idealnym przykładem.

O ile łatwiej byłoby wypromować osoby utalentowane?! Dlaczego tego nie robić? - pytam. Dawno, dawno temu Michał Bajor, Edyta Geppert mieli w telewizji swoje recitale, byli uczestnikami wielkich koncertów festiwalowych transmitowanych przez TVP. Oni też, Panie Arkadiuszu, byli przewidywalni - tyle że znaliśmy z TV ich sztukę, właśnie takich ich pokochaliśmy i nadal chcieliśmy ich oglądać. Uff... Co do Dody w Witkacym - porównuje ją Pan do odchodów szympansa, ja jednak zwracam uwagę na to, że ta prowokacja się obroniła, Doda po prostu bardzo dobrze zaśpiewała.

Redaktorze Arkadiuszu! Nie zgadzam się z tym, że teraz jest "nuda... nic się nie dzieje...". Pisze Pan na wstępie, że coraz mniej już Pan uczestniczy w imprezach festiwalowych - to jest przyczyna Pańskiej opinii, po prostu.

Antony & The Johnsons, Gogol Bordello, Arthur H., Wrzeszczący Faceci, "Opera za Trzy Grosze" Roberta Wilsona, Ukulele Orchestra, Laurie Anderson, Stolik Karbido, Marysia Peszek, "Muzykanty Wielkiego Pola", Justyna Szafran w wierszach Bukowskiego, Anja Garbarek - gdyby był Pan na tych koncertach i spektaklach, jestem pewien, że nie obsmarowałby Pan tego festiwalu jako piekielnie nudnej imprezy, bo to po prostu niemożliwe. Pyta Pan, co zrobić, żeby festiwal nie był nudny? Znam odpowiedź: robić go w takim kształcie, jak tegoroczny PPA. Tylko błagam - niech Pan nie pisze potem o czymś, czego Pan nie widział.

***

Odpowiedź autora

Szanowny Panie Dyrektorze

Nie będę przedłużał tej dyskusji. Swoją opinię przedstawiłem w piątek i szanuję Pana prawo do polemiki. Na tym polega siła demokratycznych mediów.

Ale w jednym wypadku muszę wyraźnie zaprotestować. I przyznam, że gdybyśmy żyli w czasach, kiedy "Polski kodeks honorowy" Władysława Boziewicza był ważniejszy niż wszystkie karne, cywilne i administracyjne razem wzięte, to pewnie zażądałbym satysfakcji. Teraz zareaguję słownie. Na końcu pisze Pan: Tylko błagam - niech Pan nie pisze potem o czymś, czego Pan nie widział.

Otóż spieszę wyjaśnić, że jest coś takiego jak etyka dziennikarska, która każdemu szanującemu się reporterowi czy publicyście NIE POZWALA NA PISANIE O RZECZACH, KTÓRYCH NIE WIDZIAŁ. To są podstawy. I cały mój tekst poświęcony był wydarzeniom, które WIDZIAŁEM NA WŁASNE OCZY. Z tego powodu też nie przesądzam, jaka będzie tegoroczna edycja Przeglądu. To ocenią już inni.

Arkadiusz Franas, zastępca redaktora naczelnego

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji