"Kaligula" Rostworowskiego
Jubileusz A. Piekarskiego
Na przedstawienie z racji 30-letniej pracy scenicznej utalentowanego artysty dramatycznego i reżysera Antoniego Piekarskiego - dane w ubiegłym tygodniu w "Słońcu" - Teatr Ziemi Pomorskiej wybrał dramat Rostworowskiego "Kajus Cezar Kaligula". Wybór był bardzo trafny, rola bowiem tytułowa sztuki odpowiada doskonale rodzajowi talentu Piekarskiego.
Kaligula Rostworowskiego to nie jest ten historyczny Kaligula - tyran, potwór w ludzkim ciele, zwyrodnialec, okrutnik. To tylko nieszczęśliwy uginający się pod ciężarem władzy i czujący bezmiar pogardy dla ludzi, którzy tej władzy zbyt skwapliwie ulegają. Nawet scena zabójstwa Kaliguli nie jest w dramacie zgodna z historią, bo despotę zabija nie Cherea, który faktycznie był mordercą tego cezara.
Piekarski dał wspaniałą kreację Kaliguli. Zobaczyliśmy człowieka słabego, tchórzliwego, dobrego, lecz wykolejonego przez ogrom przypadłej mu przypadkowo władzy. W innych okolicznościach i w innej roli życiowej Kaligula mógłby być dobrym i szczęśliwym człowiekiem. Piekarski pokazał nam swą świetną grą biednego cezara, tonącego w ciągłej rozterce i ustawicznie drżącego o swe życie. Artysta oddał dobrze zamierzenia autora. Dzięki jego grze czuliśmy litość i współczucie dla Kaliguli - Kaliguli Rostworowskiego.
Publiczność gorąco oklaskiwała grę Piekarskiego, a po akcie drugim, kiedy artyście wręczono wielki kosz kwiatów, zgotowała mu burzliwą owację.
Z pozostałych wykonawców wymienić należy: p. Ładosiównę, b. dobrą w roli Lollii, p. Małkowską jako Milonię, p. Radwan-Łodzińskiego świetnego w roli Chaerei, p. Brackiego, który, jak zwykle, grał doskonale, trochę tylko, że tak powiem, zaostrzył rolę Protogenesa, p. Ścibora jako Marcusa Callistusa i p. Surzyńskiego, który inteligentnie odtworzył postać Regulusa, obdarzonego przez autora niezrozumiałą psychologią.
Dekoracje p. Małkowskiego b. dobre.
[data publikacji artykułu nieznana]