Artykuły

Poznań. Biskup Gądecki a szkoła baletowa

Arcybiskup nie jest gwiazdorem, który na lewo i prawo rozdaje to, co pokolenia zgromadziły. Biorę odpowiedzialność nie tylko za dobro duchowe, ale i materialne - tak tłumaczy abp Stanisław Gądecki pozew sądowy, jaki Kościół skierował w sprawie szkoły baletowej.

Nieoczekiwany obrót przybrało sobotnie spotkanie opłatkowe poznańskiego Klubu Inteligencji Katolickiej. Jako że studenci z KIK na kolędowanie z metropolitą poznańskim zaprosili wszystkich wiernych, przyjęli je także członkowie Ruchu Palikota.

Mamy prawo decydować, co tam będzie

Głos w sprawie szkoły baletowej zabrał Paweł Janus, członek zarządu poznańskich struktur tej partii. - Szkoła przestanie istnieć z tego powodu, że my jako Kościół zażądaliśmy za dużo. Zachęcam do włączenia się w ideę ratowania szkoły. My jako katolicy jesteśmy właścicielem tego Kościoła i mamy prawo decydować, co tam będzie - mówił spokojnym głosem Janus. Przypomnijmy, że dwa miesiące temu Kościół złożył pozew sądowy, bo właścicielem jednej z działek, na której znajduje się budynek przy ul. Gołębiej, jest archidiecezja poznańska. Chce 13 mln zł odszkodowania za użytkowanie budynku.

Abp Gądecki winą za zamieszanie obarczył ministra kultury. - 10 lat uczestniczę w rozmowach o szkole baletowej. Rezultatem tych rozmów było to, że ministerstwo kupi ten teren, gdyż uważało, że budynek w dużym procencie jest odbudowany przez miasto. Kościół może tylko dostać wynagrodzenie za ziemię, która jest pod budynkiem należącym do niego. W pewnym momencie myśmy się na to zgodzili. To było trzy lata temu - mówił metropolita. Jego zdaniem od tego momentu nie było ze strony ministerstwa żadnego ruchu.

Odpowiedzialność za dobro materialne

W tym czasie Kościół przeprowadził badania w archiwach i doszedł do zapisów, że odbudowa tego budynku odbyła się bez zgody proboszcza farnego w ramach programu odbudowy budynków zburzonych po II wojnie światowej i została wymuszona. - To zmieniło sytuację - tłumaczy abp Gądecki. - Minister przez trzy lata przyjeżdża do Poznania, odwiedza różne instytucje, ale nie fatyguje się, by przyjść do arcybiskupa. Widząc taką obstrukcję ze strony ministra, postanowiliśmy wystąpić na drogę sądową bez jakiegokolwiek uprzedzenia. Oczekujemy czynszu z tego budynku i jak sąd postanowi, tak będzie - zakończył metropolita i nawiązując do Bożego Narodzenia, tak podsumował zamieszanie: - Arcybiskup nie jest gwiazdorem, który na lewo i prawo rozdaje to, co pokolenia zgromadziły. Biorę odpowiedzialność nie tylko za dobro duchowe, ale i materialne - przekonywał.

Kościół poznański z wiernymi nie rozmawia

Żadne kwoty nie padły. Według nieoficjalnych informacji "Gazety" chodzi o kwotę 80 tys. zł miesięcznie za wynajem budynku, a trzy lata temu resort kultury był skłonny zapłacić ok. 10 mln zł za grunt, na którym znajduje się szkoła. Ta druga propozycja została odrzucona. Dlatego Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego nie zgadza się z argumentami archidiecezji. - Kilka lat temu ustalono, że archidiecezja poznańska przedstawi projekt ugody, która byłaby do przyjęcia i ewentualnego zawarcia przed sądem powszechnym. Do dnia dzisiejszego tego nie wykonała - tłumaczył "Gazecie" Maciej Babczyński, rzecznik ministra kultury.

Członkowie Ruchu Palikota, którzy zaangażowali się w obronę szkoły, wierzą, że minister z arcybiskupem usiądą do stołu i pozew zostanie wycofany. - Chciałem w sposób kulturalny pobudzić tych ludzi do debaty, bo mam wrażenie, że Kościół poznański z wiernymi nie rozmawia. Mówię to jako jeszcze jako członek tego Kościoła. Po spotkaniu podeszło do mnie wielu członków KIK-u i przyznawało mi rację - podsumowuje Paweł Janus.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji