Artykuły

Pastorałka. W stulecie Reduty

29 listopada 1919 r. w Salach Redutowych Teatru Wielkiego w Warszawie odbyła się niezwykła premiera. Była to nowa sztuka Stefana Żeromskiego pt. "Ponad śnieg bielszym się stanę". Jak można było odczytać na afiszu: "Rzecz dzieje się współcześnie na kresach wschodnich". Najważniejszy był akt trzeci.

Oto do rodzinnego dworu wraca z wojny ranny Wincenty Radumski. Jest strzępem człowieka, bez ręki, bez nogi - oparty na szczudle, w bandażach, z porwanym językiem. Czeka na matkę, która przed laty chciała go ożenić z niekochaną Ireną. Tym razem to Radumska ma potarganą suknię. Poturbowali ją właśni poddani, wykrzykując: "Skończyło się wasze jaśnie pańskie panowanie!", a zza okien dochodzą radosne głosy. To zbuntowani chłopi witają wkraczające wojsko. To "Nasze wojsko. Bolszewickie" - wyjaśnia białoruski młynarz Joachim, który nie chce już służyć dawnym panom. Kiedy do dworu wkracza bolszewicki oficer, Wincenty ogłasza, że przekaże ziemię chłopom, aby odkupić wyzysk i bestialstwo swoich przodków. Nie chce być już panem. Dzięki temu stanie się - według formuły liturgicznej - "bielszym ponad śnieg".

Ale - chciałoby się powiedzieć - sprawiedliwość klasowa zwycięża. Domownicy zostają rozstrzelani, a Wincentego osaczają żołnierze, aby dopełnić samosądu. To ostatnia scena dramatu, będącego - jak pisano - "osobistym wynurzeniem socjalisty Żeromskiego".

Nie mamy pewności, czy Juliusz Osterwa, który zagrał rolę Wincentego, podzielał poglądy Żeromskiego w kwestii najbardziej palącej dla odradzającej się Rzeczypospolitej, czyli reformy rolnej. Jego poglądy społeczne miały przede wszystkim podłoże patriotyczne. Stworzona przez niego Reduta objechała całą Polskę, zwłaszcza Kresy Wschodnie, dając łącznie od 1924 do 1939 r. prawie dwa tysiące przedstawień. Wspomagały ją w tych wyprawach oficjalne władze, przydzielając specjalne pociągi.

Wszakże nie tylko objazdy stały się fundamentem sławy Reduty. Jesienią 1919 r. Osterwa stworzył eksperymentalne studio, w którym chciał "szukać dróg i sposobów do odkrycia polskiego oblicza Teatru". Jak pisał w liście do Władysława Organa, którego "Pomstę" wystawił w listopadzie 1920 r.: "Zamierzamy więc pójść przez gęsty bór polskiej literatury dramatycznej, chcemy przejść naprzód realizm, sztuki pisane prozą, potem opanować wiersz tak, jak się w dramatyce rozwijał, tj. Zabłockiego, Fredrę, Słowackiego, Wyspiańskiego, ażeby nareszcie dojść do krainy tych, którymi Duch rządził" - czyli polskiego misterium. Reduta bowiem wystawiała wyłącznie polski repertuar. Obok Żeromskiego jej najsłynniejszym autorem był Jerzy Szaniawski (Ewa, Lekkoduch, Papierowy kochanek, Ptak).

Plany te snuł 34-letni pierwszy amant, "gwiazda" teatrów warszawskich, ulubieniec kobiet, olśniewający swoją urodą i elegancją, którymi czarował zarówno w rolach komediowych kochanków, jak i w rolach bohaterskich ("Orlę" Rostanda, "Książę Niezłomny" Calderona de la Barca, "Kordian" Słowackiego, Konrad w "Wyzwoleniu" Wyspiańskiego). W roku 1921 zanotował w Raptularzu (takie dzienniczki prowadził przez całe życie): "Teatr stworzył Bóg dla tych, którym nie wystarcza Kościół". Aktor, według Osterwy, miał całkowicie służyć sztuce, być jej bezimiennym kapłanem, którego obowiązywały surowe rygory, niemal zakonne. Obowiązywał specjalny strój, zwłaszcza w Instytucie Reduty (szary habit, przepasany sznurem, zaprojektowany przez Iwona Galla, nadto równy podział zarobków, milczenie przed spektaklem). Ten półklasztorny system, budzący zdumienie, a nawet kpiny w teatralnym świecie, przedkładał oddanie idei, wierność nad talent. Reduta nie wykształciła jednak wybitnych aktorów, chociaż w ciągu 20 lat przewinęło się przez nią ok. 400 wykonawców (ich fotograficzne portrety prezentuje obecnie Instytut Teatralny im. Zbigniewa Raszewskiego w Warszawie). A mieli oni - jak marzył Osterwa oraz jego współpracownik Mieczysław Limanowski, profesor geologii, który jak nikt dotąd specjalizował się w wielomiesięcznych analizach sztuk - krzewić idee redutowe, czyli odrodzić moralnie i artystycznie teatr polski.

Reduta ("warszawska" 1919-1924) wzięła nazwę od Sal Redutowych, które szczęśliwie ocalały w roku 1919 po pożarze prawego skrzydła gmachu przy placu Teatralnym. Warto zauważyć, że los był dla tych Sal łaskawy, zarówno w latach drugiej wojny, jak i w czasie pożaru Teatru Narodowego w roku 1986. Korzysta z nich obecnie Muzeum Teatralne, a także artyści różnych specjalności. Widzowie "Ponad śnieg", w liczbie zaledwie 294, wchodzili od strony ulicy Wierzbowej, o czym przypomina tablica z wizerunkiem Osterwy. Tutaj spotykała ich niespodzianka, gdyż scena znajdowała się na poziomie widowni. Nie było też tradycyjnej budki suflera. Jak napisał w "Skamandrze"

Władysław Zawistowski: "Nie ma żadnego przedziału, boć i tu, i tam jednacy są ludzie, którzy się znają, spotykają i rozmawiają ze sobą - tylko że ci ze sceny znajdują się pod szczególnym wrażeniem i żyją w zetknięciu świadomym z rzeczywistością urojoną". Tak narodziła się zasada, wręcz dogmat Reduty, że aktorzy grają nie dla publiczności, ale wobec publiczności. Szło o zachowanie tzw. prawdy życiowej, tj. prawdy psychologicznej, a tym samym zaniechanie aktorskich popisów na rzecz jednolitego stylu teatralnego. Tej "prawdy" szukano w wielotygodniowych próbach stolikowych, ćwicząc intonację, nasycając treścią każde słowo, nadając znaczenie każdej pauzie. Krytycy tej metody, a było ich niemało, zwracali uwagę na naśladownictwo Moskiewskiego Teatru Artystycznego pod dyrekcją Konstantego Stanisławskiego. W każdym razie spory o oryginalność Reduty trwają do dzisiaj. Nie zważali i nie zważają na to wielcy kontynuatorzy Osterwy: Jerzy Grotowski i jego Teatr Laboratorium, Irena i Tadeusz Byrscy w prowadzonych przez siebie teatrach w Kielcach i Gorzowie Wielkopolskim, Piotr Tomaszuk i Tadeusz Słobodzianek - twórcy Towarzystwa Wierszalin, Waldemar Staniewski i kierowany przez niego Ośrodek Teatralny Gardzienice.

Stulecie powstania Reduty, w tym także kolejne jej etapy: wileński i znów warszawski, a także wojenne prace Osterwy nad ideą bractwa teatralnego Dali i Genezji (od świętego Genezjusza - aktora męczennika) wciąż stanowią inspirację dla badaczy. W Krakowie, mieście urodzenia Osterwy (23 czerwca 1885 r.) i jego uroczystego pochówku na cmentarzu na Salwatorze (14 maja 1947 r.), odbyła się na Uniwersytecie Jagiellońskim konferencja "Reducie na stulecie" z udziałem 21 referentów. Prawie 500-stronicowa publikacja pod redakcją Dariusza Kosińskiego i Wandy Świątkowskiej ukazała się w roku 2019.

Również w 2019 r. Warszawskie Muzeum Teatralne z inicjatywy Andrzeja Kruczyńskiego zapraszało na Odtwarzanie Reduty, poświęcone lekturom następujących dramatów z okresu warszawskiego: "Uciekła mi przepióreczka" Żeromskiego, "W małym domku" Tadeusza Rittnera, "Czupurek" Benedykta Hertza, "Papierowy kochanek" Szaniawskiego, "Ponad śnieg" Żeromskiego, "Pastorałka" Leona Schillera. Pod względem reżyserskim przygotowali je Piotr Cieplak, Lena Frankiewicz, Wiesław Czołpiński, Marcin Hycnar, Edward Wojtaszek, Jarosław Kilian. Poprzedziły je interesujące komentarze, wygłoszone przez historyków teatru: Wojciecha Dudzika, Henryka Izydora Rogackiego, Krzysztofa Mrowcewicza, Barbarę Osterloff, Dariusza Kosińskiego, Annę Kuligowską-Korzeniewską.

Właśnie "Pastorałka", której premiera odbyła się 24 grudnia 1922 r., zakończyła ten jubileuszowy cykl. Rzecz i wtedy, i dzisiaj tradycyjnie nadawała się na Boże Narodzenie. Jak powstało to "Misterium ludowe" z muzyką Leona Schillera oraz Jana Maklakiewicza, objaśnił sam Schiller: "w drugim roku tamtej wojny [1915] począłem grzebać w papierzyskach, z których miała kiedyś powstać naukowo opracowana antologia kolęd polskich, i znalazłem w nich sporo materiału teatralnie przydatnego". Odnalazł również opisy dawnych obrzędów bożenarodzeniowych w tomach Oskara Kolberga "Lud", z którymi nie rozstawał się od czasów dzieciństwa. Wreszcie widział, jak w okresie świąt "płoną na Rynku [Krakowskim] kolorowe szopki". I dodawał: "Jeżeli kiedyś ziści się sen Mickiewicza o Teatrze Słowiańskim, to na chwilę nie wątpię, że te widowiska rudymentarne będą podwalinami owej sceny narodowej, że z tych obrzędów, zwyczajów, tańców i pieśni rozwinie się w przyszłości nowa, swoista forma dramatu polskiego, podobnie jak dramat helleński z ludowych widowisk wziął początek".

Początek tym planom dała "Szopka staropolska", wystawiona w roku 1919 w warszawskim Teatrze Polskim, ale Schiller przyznał, że była jednak "przeładowana erudycją, beztrosko estetyzującą rekonstrukcją teatrologiczno-ludoznawczą". Dopiero "Pastorałka" w Reducie wzbudziła powszechny entuzjazm i jednocześnie zapoczątkowała - jak wszyscy przyznają - wielką karierę reżyserską jej twórcy. Schiller bowiem na skromną scenę w Salach Redutowych wprowadził z szopką, gwiazdą i śpiewem gromadę wiejskich kolędników, którzy odegrali trzy Sprawy: Upadek Pierwszych Rodziców z Adamem, Ewą i wężem-kusicielem, ucieczkę Marii i Josepha szukających noclegu w miasteczku Betlejem, oraz Adoracje anielską, Adoracje pasterską oraz intermedia z Turoniem i Żydkiem z kozą. Wreszcie na koniec odbyła się Kaźń Heroda, której towarzyszyły Taniec śmierci i diabla. W Epilogu Kolędnicy, czyli aktorzy Reduty, odśpiewywali "Wiwat Pan Jezus!/ Wiwat Maryja!/ Wiwat Święty Józef,/ Cała kompanija!", zaś odchodząc i łącząc się z widownią, intonowali Bóg się rodzi. Przygrywał im na pianinie Leon Schiller, który dokonywał jeszcze zmian w tym scenariuszu, choćby dla potrzeb widowiska w roku 1926 (także we własnej reżyserii) w warszawskim Teatrze im. Wojciecha Bogusławskiego. W 1931 r. z inicjatywy Jędrzeja Cierniaka "Pastorałkę" wydrukował Instytut Teatrów Ludowych, zaś w roku 2005 w opracowaniu Jerzego Timoszewicza Instytut Teatralny im. Zbigniewa Raszewskiego oraz gdańska oficyna Słowo/ Obraz Terytoria.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji