Artykuły

Czy do telewizji publicznej wróci rozmowa o kulturze?

Krótko, coraz krócej - tak się dziś rozmawia o kulturze w telewizji. To jej antyreklama, bo widz ma wrażenie, że albo prowadzący programy i ich uczestnicy nie mają nic do powiedzenia, albo nie ma o czym gadać. Skutkiem ubocznym formuły maksymalnego skracania jest to, że z telewizji publicznej niemal całkowicie znika dzisiaj rozmowa o kulturze. Na zdjęciu: Kazimiera Szczuka, prowadziła w TVP programy "Pegaz" i "Dobre książki". Obecnie - "Wydanie drugie poprawione" w TVN 24.

Doświadczenia ostatnich kilkunastu miesięcy pokazują, że nie ma jednej dobrej formuły na atrakcyjne sprzedanie publicystyki kulturalnej w telewizji. Widać jednak, że są formuły złe. Zamiast uatrakcyjnić i ułatwić przekaz, sprowadzają one kulturę do poziomu produktu kulturopodobnego, o którym mówi się ogólnikami. Może to dać efekt dokładnie odwrotny do zamierzonego - widz poszukujący w publicystyce kulturalnej wskazówek, odniesie wrażenie, że nie warto oglądać, słuchać i czytać tego, co program powinien promować.

W coraz większym skrócie

Jedną z tych złych formuł jest coraz większa skrótowość komunikatu. To choroba, która od kilku lat toczy przede wszystkim telewizję publiczną. Programy dłuższe ("Pegaz", "Dobre książki"), w których się m.in. dyskutuje, zostają zastąpione przez programy bardzo krótkie, gdzie wypowiedzi nie przekraczają kilku zdań, jak "Kiss" czy "Parapet", a w planie jest kolejna kilkuminutowa pigułka roboczo nazywana "Pegaz dla mas" lub "Supermarket kultury". To zbiory rekomendacji kulturalnych, jednak przekaz w nich jest często tak skrótowy, że ogranicza się do garści ogólników, wręcz do informacji dostarczanych przez dystrybutora filmu czy wydawcę książki.

Powody skrótowości są jasne. Jak określiła to jedna z osób z telewizyjnej redakcji kultury i rozrywki: "Tyle czasu da się utrzymać koncentrację większej widowni". Nawet gdyby przyjąć ten argument, trudno uwierzyć, że obecna forma "Parapetu" komukolwiek pozwala na utrzymanie koncentracji. W ciągu dziesięciu minut widz zarzucony zostaje mnóstwem jedno-, dwuzdaniowych informacji o filmach, książkach, płytach itp. Normą jest, że gdy prowadzący mówi o jednej pozycji, na ekranie pojawiają się tytuły kolejnych, które program "poleca". Wynikiem tego zalewu skrótowych komunikatów jest chaos informacyjny i wrażenie, że albo prowadzący nie mają nic do powiedzenia, albo o prezentowanych pozycjach nie da się nic powiedzieć poza ogólnikami. A to między wierszami łatwo odebrać jako antyreklamę.

Dużo informacji, mało sensu

Interesujące, że telewizja publiczna idzie właśnie w tym kierunku, bo jest on dokładnie przeciwny do tego, o którym od lat mówią socjolodzy mediów, od Orina Klappa do Umberto Eco. W miarę jak przybywa nam źródeł informacji (kanałów telewizyjnych, witryn internetowych itd.), problemem nie jest dostęp do informacji, tylko ich zrozumienie i selekcja jakościowa. Idąc w kierunku skrótowej informacji powielanej przez wszystkie pozostałe media, telewizja publiczna sama pozbawia się funkcji opinio- i kulturotwórczej. Proponuje produkt, który mają wszyscy, zamiast szukać wartości niepowtarzalnej, np. oceny i interpretacji. Informacji mamy pod dostatkiem. Brak nam przede wszystkim sensów z nich wynikających.

Tylko jak atrakcyjnie pokazać je na ekranie? To oczywiście pytanie za sto punktów. Jednym z rozwiązań jest odpowiedni dobór tych, którzy na ekranie mają je prezentować - autorytetów, które potrafiłyby mówić o kulturze językiem "ludzkim", a nie czerstwymi akademickimi frazami.

O tym TVP dobrze wie. Piotr Dejmek, wiceszef TVP 1, ostro ostatnio krytykowany za plany zdjęcia "Pegaza" i "Dobrych książek", mówi "Gazecie": - Chcę szukać takich form kontaktu z publicznością, w których w atrakcyjnej dla masowego widza formie da się sprzedać sensowną treść. Tyle że poszukuje tego każdy i gdyby był na to jeden przepis, żadna telewizja nie miałaby z tym problemu. Zdaję sobie sprawę, że póki nie znajdziemy indywidualności, które będą w stanie takie programy pociągnąć, wyniki nie będą zadowalające.

Problem w tym, że na deficyt indywidualności potrafiących mówić o kulturze ciekawie telewizja cierpi od lat i nic się tu nie zmienia. Częściowo dlatego, że niewiele jest programów, w których indywidualności mogłyby zaistnieć. Częściowo - że kiedy już jakiejś uda się zaistnieć, telewizja publiczna nie potrafi jej utrzymać i wykorzystać (jak w przypadku Kazimiery Szczuki).

Śmierć dyskusji

Skutkiem ubocznym formuły maksymalnego skracania jest to, że z telewizji publicznej niemal całkowicie znika dzisiaj rozmowa o kulturze. Rzecz o tyle dziwna, że liczba dyskusji i debat polityczno-społecznych wydaje się w telewizji rosnąć. Nie można zatem założyć, że z punktu widzenia TVP dyskusje jako takie nie są atrakcyjne. Za nowego prezesa telewizja publiczna potrafiła przecież wprowadzić do ramówki debaty trwające po półtorej godziny! (program "Warto rozmawiać" w TVP 2). Kultura nie mogła liczyć nawet na połowę tego czasu. Poza wstrzymanym "Pegazem" i "Dobrymi książkami" dobre dyskusje kulturalne pojawiają się w TVP już tylko sporadycznie - w krakowskim programie "Cafe Kultura" czy rzadziej w filmowym magazynie "Kocham kino". To programy goszczące na antenie nie częściej niż raz w miesiącu.

Dowodu na to, że na ekranie można o kulturze dyskutować żywo i ciekawie, trzeba dzisiaj szukać w stacjach niszowych. Do najciekawszych należą m.in. "Wydanie drugie poprawione" w TVN 24 i "KinoRozmównica" w TV Puls. Pierwszy to półgodzinna dyskusja między Kazimierą Szczuką i prof. Krzysztofem Kłosińskim o wybranych książkach. Drugi to cotygodniowy filmowy program Krzysztofa Kłopotowskiego, jedyny poświęcony kinowym aktualnościom, stojący na dobrym poziomie intelektualnym i zbudowany na koncepcji interpretacji filmu, a nie jedynie prezentacji materiałów marketingowych dystrybutora.

W obu tych przypadkach widać, że "gadające głowy" na ekranie nie muszą oznaczać nudnej telewizji. Wszystko zależy od dyskutujących. Smutne, niestety, że kiedyś tego typu programy kojarzyliśmy z telewizją publiczną, a dzisiaj trzeba ich szukać w stacjach komercyjnych.

Koncepcja rodzi się w bólach

TVP podobno wcale nie chce w kwestii kultury oddawać pola konkurencji, ale - niestety - jej obecna polityka kulturalna to chaos. Obok informacji pozytywnych, jak zatwierdzenie kanału "Kultura", pojawiają się sygnały o zdejmowaniu dłuższych programów z anteny. Nie widać w tym ładu ni składu, a w samej telewizji nikt nie potrafi dziś powiedzieć nic definitywnego o przyszłości. W "Jedynce" poprawy można się spodziewać dopiero po powołaniu szefa redakcji kulturalnej, czyli za kilka tygodni. Dopiero pod jego rządami okaże się, jaki los czeka "Pegaza" i "Dobre książki" (wbrew informacjom w mediach decyzja o zdjęciu ich z anteny jeszcze nie zapadła).

Piotr Dejmek, którego "Newsweek" nazwał ostatnio człowiekiem, który zamordował "Pegaza" i idzie na wojnę z intelektualistami, powiedział "Gazecie" o publicystyce kulturalnej: - Mam absolutne przekonanie, że nie może ona zniknąć i że nie można jej lekceważyć. Ale musimy znaleźć nową formułę i wyjść z getta 0,5- czy 1-proc. widowni. I zaznaczam, że w tym kontekście nie interesują mnie wpływy z reklam, bo to nie mój problem. Interesuje mnie, by za pieniądze telewizji obsłużyć odpowiednią liczbę widzów. Telewizja po prostu nie może prezentować w prime time programu dla 300 tys. ludzi. Poziomem akceptowalnym jest dla nas 5-, 6-proc. widowni, czyli obecny poziom teatru telewizji.

Nie wydaje się, by dla przyzwoitego programu kulturalnego były to oczekiwania wygórowane, biorąc pod uwagę, że choćby właśnie teatr telewizji, oglądany zwykle przez niecały milion widzów, zwiększył ostatnio widownię ponadwukrotnie - ubiegłotygodniowy "Ożenek" oglądało ponad 2 mln widzów.

Konkretne pomysły mają się pojawić pod koniec stycznia, ale wiadomo już, że flagowym okrętem nowej formuły ma być w "Jedynce" dwugodzinna piątkowa noc kulturalna, którą Dejmek określa jako "felietony, wywiady, ale przede wszystkim dyskusja". Cóż, z pewnością nie będzie to program w prime time, ale patrząc na publicystykę kulturalną, jaką telewizja prezentuje dzisiaj w porach najlepszej oglądalności, może to i lepiej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji