Artykuły

Teatr w starym zbiorniku gazu

Rada miasta uchwaliła projekt centrum kultury, a nad miastem przeleciał helikopter firmy Oracle. Jej przedstawiciele szukali nowej siedziby. Zobaczyli dawną gazownię. O mądrym łączeniu kultury i firm nowych technologii pisze z Poczdamu dla "Gazety" Friederike Lippold, niemiecka slawistka, historyczka sztuki i tłumaczka.

Na półwyspie jeziora Poczdam realizuje projekt "Schiffbauergasse - zintegrowany teren kulturowy". "Królewska" historia przeplata się tu z nowoczesną sztuką i firmami nowych technologii. Poczdam to dziś licząca 150 tys. mieszkańców stolica Branderburgii, malowniczo położona między jeziorami i rzeką Havelą. Dawna letnia rezydencja królów pruskich.

W 1999 r., kiedy projekt powstał, mało kto wierzył w sukces. - Turyści w drodze do Berlina odwiedzają Poczdam, żeby zobaczyć zamek i park Sanssouci. Nie pasują do tego jakieś awangardowe pomysły - argumentowali przeciwnicy projekty. Miasto borykało się z brakiem pieniędzy. Miejski teatr im. Hansa Otto domagał się stałego miejsca, bo w ciągu 45 lat przeżył aż 41 niezrealizowanych projektów odbudowy zniszczonego podczas wojny budynku.

- Wtedy przyjeżdżali do nas turyści w wieku 65 lat - mówi Martin Schmidt-Roßleben, koordynator projektów w wydziale kultury urzędu miasta Poczdam. - Ale żeby miasto mogło się rozwijać, potrzebujemy młodych gości z całego świata. Dzisiaj przyjeżdżają tu młodzi Hiszpanie, Holendrzy, Francuzi, Anglicy z pokolenia "easy-jet".

Już Prusacy mieli wielkie projekty dla tego miejsca. Zaprosili Anglika Johna Barnetta Humphrey, by na brzegu jeziora budował parostatki. Niestety okazały się za duże na małą Havelę i w dodatku konstruktorzy tradycyjnych statków zaczęli się buntować. - Ale nazwa została: Schiffbauergasse (uliczka budowniczych statków) i jest teraz znakiem projektu z XXI wieku - cieszy się Schmidt-Roßleben. - Nie osiągnęliśmy jeszcze pełnego sukcesu, bo kiedy skończymy budowę, to wszystkie ulokowane tu instytucje muszą same na siebie zarabiać. Może zatoniemy jak te parostatki - żartuje miejski urzędnik.

***

Schiffbauergasse wita z daleka wielkimi dźwigami, trwa remont dróg. Między ciężkim sprzętem budowlanym przeciskają się właśnie uczniowie z sąsiedniego Buckow. Przyjechali na workshop tańca nowoczesnego do Fabryki Poczdam. Przed T-Werk - międzynarodowym centrum teatru i pedagogiki teatralnej - zbiera się siódma klasa poczdamskiego gimnazjum. Obok młoda firma, Trollwerk, realizuje projekty dla Schiffbauergasse. Ostatnio Europę obiegła wiadomość o "Dennis Oppenheim weeks". Ten nowojorski artysta wybrał poczdamski Schiffbauergasse na jedyną w Europie wystawę swoich dzieł. Na brzegu jeziora "kwitnie" wielka róża - Architekt Gottfried Böhm zaprojektował ten niezwykły budynek dla teatru im. Hans Otto, a zabytkowy zbiornik gazu dawnej gazowni zamienił w scenę pod gołym niebem. Kiedy nie ma przedstawień, zbiornik pełni funkcję zwykłego zaplecza. Wielofunkcyjność jest zasadą kluczową dla wszystkich adaptacji starych budynków na Schiffbauergasse.

***

O "uliczkę budowniczych statków" artyści i władze miasta walczyli od 1993 roku.

- Kiedy znalazłem się tu pierwszy raz, nawet nie dotarłem do jeziora - wspomina Schmidt-Roßleben. - Wszędzie mury, ogrodzenia i drut kolczasty. KGB odgrodziła się od bazy wojsk NRD. Gazownia od zakładu hodowli ryb. Mieszkańcy Poczdamu zupełnie zapomnieli o tym miejscu, bo od lat nie mieli do niego dostępu.

W burzliwych latach zjednoczenia Niemiec pierwsi dotarli tu undergroundowi artyści. Zajęli pralnie garnizonową, założyli stowarzyszenie "pralnia" i organizowali nocne koncerty, performance i wystawy. Nawet żołnierze z batalionu logistycznego KGB przychodzili na koncerty przez dziurę w ogrodzeniu. Nie mieli pieniędzy, więc płacili ropą wyniesioną z jednostki. Ponad 150 tys. ludzi odwiedziło wtedy to rozwijające się, lecz ciągle nieoficjalne centrum kultury awangardowej na Schiffbauergasse, kilkaset metrów od zabytkowego centrum miasta. Władze miasta na szczęście doceniły kreatywną moc tych działań.

Problemy były ogromne. Dawna gazownia pozostawiła po sobie "chemiczne zoo". Gleba i jezioro zanieczyszczone były chemią. - Zanim pokazaliśmy to miejsce inwestorom, przez kilka dni chodziliśmy z łopatami i zabijaliśmy wszechobecne szczury - opowiada Schmidt-Roßleben. - Co chwilę odkrywaliśmy całe jeziora smoły. Artyści potrzebowali coraz więcej miejsca. Staraliśmy się im pomóc. Fabryka Poczdam dostała budynek po hodowli ryb. Sami musieli zrobić remont. Nikt się nie spodziewał, że metalowe zbiorniki pełne są zdechłych ryb. Fetor był straszny.

Przełom nastąpił w 1999 r. Rada miejska uchwalila wtedy projekt "Schiffbauergasse Zintegrowany teren kulturowy" decydując się przy okazji na budowę teatru miejskiego, a nad półwyspem przeleciał helikopter firmy Oracle z Irlandii, znanego producenta oprogramowań. Jej przedstawiciele szukali nowej siedziby w Berlinie. Zobaczyli z góry gazownię na Schiffbauergasse. - Tu, nigdzie indziej - postanowili. Industrialny budynek z czasów rozwoju przemysłowego wyglądał jak jakiś dziewiętnastowieczny wieżowiec. Malownicze okolice, grupy artystyczne i miasto, które właśnie postanowiło zbudować teatr. - W Berlinie bylibyśmy jedną z wielu firm, tu mamy wyjątkowe miejsce - mówią dziś w Oracle.

Po nich koncern Volkswagen zbudował obok swoje centrum wzornictwa (o Volkswagen Design Centre Poczdam wygrał wyścig z Londynem i Berlinem). Wszystkie modele VW projektowane są właśnie na Schiffbauergasse.

- Łącznie zainwestowaliśmy w to miejsce ok. 100 mln euro, tyle samo wpłynęło kapitału prywatnego - szacuje Schmidt-Roßleben. Cała inwestycja została podzielona na pojedyncze projekty, na które szukano pieniędzy. Źródła były różne, Brandenburgia zaangażowała się tak samo jak miasto Poczdam. Minister ds. kultury Michael Naumann zapewnił pomoc federalną. Zasadniczą rolę odegrały dotacje z Unii Europejskiej.

***

Kiedy neonaziści z Poczdamu pobili w ubiegłym roku Afrykańczyka, miejscowi artyści wymyślili projekt "Daj znak". Każdy z pracowników Schiffbauergasse nosił wtedy znaczek "Jestem z ..." z barwami swojego kraju. Okazało się, że na Schiffbauergasse jest ponad 20 narodowości. Teraz wzornicy z Volkswagen Design Center zaprojektowali ławkę z szlachetnego drewna. Na jej siedzeniu wszystkie kraje zebrane w ramach projektu łączą się jak puzzle. Stanie na brzegu jeziora z widokiem na Poczdam. A Schmidt-Roßleben snuje następne pomysły. - Niedługo ostatnie wojsko opuści teren. Bundeswehra zamyka jednostkę. Może najstarsze koszary w Niemczech zasiedlą najmłodsze firmy nowych technologii. Codziennie ktoś prosi mnie o wynajęcie biura na Schiffbauergasse. Zapraszamy też grupy artystyczne: projektantów, grafików, biura koordynujące projekty artystyczne. Bo tylko jeśli zachowamy równowagę między sztuką a biznesem, cały projekt może się udać. Każda większa firma, która chce zainwestować na Schiffbauergasse, sprawdza też, jaka jest oferta kulturowa - podkreśla. - Przecież pracownicy "globalnych" firm szukają jak najlepszych warunków dla swoich rodzin. Dla Oracle, na przykład, ważne było, że budowaliśmy teatr. Inaczej wycofaliby się z Poczdamu.

*Friederike Lippold - niemiecka slawistka, historyczka sztuki i tłumaczka.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji